środa, 14 września 2016

Dlaczego opłaca się karmić piersią? Korzyści dla mamy.

Żyjemy w takich czasach, że wszyscy jesteśmy zajęci i nie mamy czasu się rozczytywać. Proponuję więc serię wpisów, gdzie króciutko i w punktach podsumuję różne aspekty wspaniałości karmienia piersią:) No to start.

DLACZEGO KARMIENIE PIERSIĄ JEST SUPER DLA MAMY?

KORZYŚCI ZDROWOTNE

OD RAZU:

  • Matka, która karmi piersią, krócej krwawi po porodzie.
  • Mniejsze ryzyko krwotoku poporodowego.
  • Szybciej obkurcza się macica.
  • Mniejsza utrata krwi (opóźnienie miesiączkowania  - u każdej kobiety inny okres czasu).
  • Karmienie pozwala zaoszczędzić rezerwy żelaza u matki (dzięki opóźnieniu krwawienia miesiączkowego).
  • Szybciej gubimy kilogramy z okresu ciąży.
  • U matek niekarmiących płodność wraca dużo szybciej niż u karmiących. 

NA DŁUŻSZĄ METĘ:

  • Dwukrotnie mniejsze ryzyko zachorowanie na raka piersi!
  • Mniejsze ryzyko rozwoju raka jajnika (jeśli ogólny czas karmienia był dżuższy niż 24 miesiące).
  • Mniejsze ryzyko zachorowania na raka jajowodów i macicy.
  • U kobiet, które karmiły, rzadziej występują: nadciśnienie tętnicze, cukrzyca, hiperlipidemia i choroby układu krążenia w okresie pomenopauzalnym.
  • Zmniejszone ryzyko zachorowania na raka sutka i jajnika w porównaniu do kobiet niekarmiących.
  • Mniejsze ryzyko wystąpienia osteoporozy i złamania szyjki kosci udowej w okresie pomenopauzalnym (prawdopodobnie)
  • Mniejsze ryzyko złamania stawu biodrowego w wieku 50-81 lat (im dłuższy okres karmienia, tym mniejsze ryzyko).

KORZYŚCI PRAKTYCZNE:

  • Mleko matki jest zawsze dostępne i we właściwiej temperaturze - nic nie musisz przygotowywać! :)
  • Jest za darmo! 
  • Ułatwia wspólne wychodzenie i wyjazdy z dzieckiem - żadnego targania butelek, smoczków, termosów i martwienia się, gdzie je umyć!
  •  Wcale nie utrudnia wychodzenia bez dziecka - mleko zawsze można odciągnąć. (Polecam podawać inaczej niż butelką.)
  • Ułatwia nocne karmienie - jeśli śpisz z dzieckiem, nie musisz nawet wstawać, ba, nie musisz otwierać oczu:) 

 KORZYŚCI EMOCJONALNE:

Ułatwia nawiązanie więzi emocjonalnej z dzieckiem. Zaznaczam - ułatwia. Oczywiście, że każda mama może i zapewne zbuduje równie czułą, silną więź ze swoim dzieckiem. Jednak wydzielająca się podczas karmienia oksytocyna wpływa na mamę uspokajająco, relaksująco, po prostu sprawia, że jest jej przyjemnie, patrzy dziecku w oczy, głaszcze je i przytula, będąc przy tym dosłownie zalewana hormonem miłości. No jak tu się nie zakochać? ;)


Źródła, źródełka...

 Karmienie piersią w teorii i praktyce. Podręcznik dla doradców i konsultantów laktacyjnych oraz położnych, pielęgniarek i lekarzy. red. Magdalena Nehring-Gugulska, Monika Żukowska-Rubik, Agnieszka Pietkiewicz
 Karmienie piersią - poradnictwo i promocja Karin Muss 

 


  

środa, 1 czerwca 2016

Chusta najlepszym przyjacielem karmiącej mamy

Wczoraj trafiłam na spotkanie chustowe. Okazuje się, że nawet w naszym skromnym mieście jest doradczyni chustonoszenia. poza tym, że kawa była super i zdobyłam kilka ciekawych tips'ów na poprawne dowiązywanie kieszonki, uświadomiłam sobie po raz kolejny i jeszcze dobitniej, jakim wspaniałym narzędziem jest chusta.
Chusta to w zasadzie jedyna rzecz, która może "zastąpić" pierś i pomóc w uniknięciu stosowania smoczka. Patrząc na mojego syna numer dwa, który wcale na piersi wisieć nie chce tyle, ile byłoby mu potrzebne do wyciszenia i uspokojenia, ja, matka-polka-karmiąca-smoczkami-gardząca zaczęłam myśleć o gumie. Na szczęście myślę powoli i tak nadszedł szedł drugi miesiąc życia człowieka, a ja dalej myślałam, stosowałam block feeding i zatyczki ze sklepu nie przyniosłam. Poza decyzyjną blokadą uratowała mnie właśnie chusta - jęczące, płaczące i nieszczęśliwe dziecko wpakowane w szmatkę natychmiast zasypiało. Czary! W zasadzie do końca czwartego miesiąca w chuście moje kochane stworzenie usypiało natychmiast i to nawet, gdy motałam go po przebudzeniu z 3-godzinnej drzemki. Im starszy, tym częściej w chuście siedzi świadomy, ale i tak wycisz się do 3 minut - ustaje płacz, wyginanie się, zaczyna za to spokojnie oglądać świat. Zawsze mogę sobie zapewnić spokojną kawkę z koleżanką, w najgorszym razie przez pierwsze 10 minut muszę stać i się lekko bujać. Polecam!:)
A spacer? Przy dziecku numer dwa w zasadzie nie używam wózka, a kiedy już wytoczę się z nim na ulice, okazuje się, że wejście do połowy sklepów jest delikatnie mówiąc utrudnione. Krawężniki to mój wróg! W chuście nawet tych rzeczy nie zauważam. A kiedy pada deszcz, po prostu rozkładam parasolkę, dziecko mam przy sobie, suche i ogrzane od mojego ciała. Miodzio:) Mogę też nakarmić, nawet na stojąco, kontynuując spacer ze starszakiem. 
Uwaga praktyczna: zanim zakupisz chustę, poczytaj blog dowolnego certyfikowanego doradcy chustonoszenia. Chusta to inwestycja około 200zł albo i więcej, lepiej najpierw się dowiedzieć, co i jak, a najlepiej pożyczyć i wypróbować. Jeśli się u Ciebie sprawdzi, jest warta każdych pieniędzy.

poniedziałek, 9 maja 2016

Karmienie piersią - co zrobić aby się udało?


1. Spokój
Mleko płynie w spokoju. Oddychaj. To najbardziej naturalna rzecz na świecie. Na jakieś 98% Ci się uda. To dużo, prawda? Pewnie masz ze dwa procent szans, że przejedzie Cię samochód, kiedy wychodzisz z domu, ale nie boisz się wyjść, prawda? Więc czemu miałabyś się bać, że nie uda się wykarmić dziecka? Istnienie mleka modyfikowanego to ledwie chwila w porównaniu do istnienia gatunku ludzkiego i ten nasz gatunek przetrwał i zbudował cywilizację. Na piersi. Cywilizacja ludzka jest zbudowana na piersi:) Możesz doświadczyć pewnych trudności (ale wcale niekoniecznie!) - udaj się po pomoc, a masz wielką szansę je pokonać.
Mleko płynie w spokoju. Jeśli jesteś zdenerwowana, zestresowana, załamana, możesz mieć problemy z wypływem pokarmu. To nie znaczy, że zniknął, nic z tych rzeczy.Oddychaj. I karm:)


2. Wyrzuć wagę.
No dobrze, nie musisz koniecznie otwierać okna i rzucać nią w nielubianego sąsiada. Możesz po prostu otworzyć największą szafę w mieszkaniu, wyciągnąć z niej wszystko, włożyć wagę i przysypać całym majdanem  - tak, żeby cię nie kusiło. Niech wysiłek podjęty do jej wydobycia zniechęca na tyle, żebyś nie wyciągała jej za często. Powiedzmy - raz na tydzień. Ważenie dzieci codziennie ma sens ujemny. Ważenie przed i po karmieniu to bzdura z kosmosu. Jeśli koniecznie chcesz to robić, spróbuj najpierw na sobie - powiedzmy, że do utrzymania stałej wagi potrzebujesz zjadać kilogram żywności dziennie, podziel to na pięć, zjadaj o konkretnych godzinach porcję 200gr. Nieważne, że teraz nie jesteś głodna. A teraz chętnie zjadłabyś pół kilo po wielkim spacerze? A takiego! Musisz się trzymać tabelki. Sensowne, nie?

3. Uzbrój się w wiedzę.
Jest naprawdę wiele wspaniałych lekarzy i położnych. Niestety większość z nich ma średnią wiedzę o laktacji. Mogą się zdarzyć sytuacje, że będziesz potrzebowała profesjonalnej porady, ale Ty musisz posiadać minimum wiedzy, które pozwoli Ci odróżnić, czy masz do czynienia z kimś, kto aktualizuje swoją wiedzę, czy z kimś, kto czerpie informacje od przedstawicieli firm farmaceutycznych koczujących pod drzwiami gabinetów z prezentami i reklamami mleka modyfikowanego. Najlepiej na pierwszy ogień zajrzeć na przykład na stronę Centrum Nauki o Laktacji i poszukać certyfikowanego doradcy laktacyjnego w swojej okolicy. Albo spróbować poszukać kontaktu z Promotorem Karmienia Piersią (również z CNoL) lub poszukać kontaktu z La Leche League. Jeśli chodzi o zdobywanie wiedzy, polecam np. książkę Hannah Lothrop "Sztuka karmienia piersią". Jeżeli w jakiejś publikacji natrafiasz na coś, o czym już wiesz, że jest klasycznym mitem, odłóż i szukaj dalej.


4. Kup zatyczki do uszu.
Nikt nie wie, jak to działa, ale w momencie. kiedy zostaniesz młodą matką, całe twoje otoczenie zmieni się ekspertów do spraw dzieci. Poważnie. Pal sześć matki, babki i sąsiadki, one przynajmniej jakieś dzieci wychowały. Twoi bezdzietni znajomi też będą mieli swoje zdanie. Będą wygłaszać komentarze na podstawie sceny z "Klanu" albo opowieści prababki z lat młodości. "Może potrzebuje smoczka?", "Na pewno masz za chudy pokarm.", "Z takimi piersiami da się karmić?"' i mój prywatny hit sezonu "Na pewno coś zjadłaś.".
Możesz próbować odpowiadać z podobnym sensem:
"Może potrzebuje smoczka?" - "Raczej nie, dzisiaj już jeden zjadł."
"Na pewno masz za chudy pokarm." - "Nic z tych rzeczy, wypiłam dziś litr oleju i zjadłam słoik smalcu."
"Z takimi piersiami da się karmić?" - "Niezupełnie, pożyczam piersi od sąsiadki."
"Na pewno coś zjadłaś." - "Nic zupełnie nie jadłam od porodu, czuję się świetnie, dziękuję."
Ale prawdopodobnie najlepsza opcja to włożyć zatyczki do uszu i głupkowato się uśmiechać, dopóki goście nie wyjdą. I tak ich nie przekonasz. Oni się znają.

5. Znajdź wsparcie.
Otaczaj się ludźmi, którzy Cię wspierają. Jeśli usłyszysz coś jak w punkcie czwartym - zatyczki do uszu w ruch:) Ale jeśli masz w swoim otoczeniu matki karmiące lub innych ludzi, którzy sprawiają, że czujesz się spokojna, bezpieczna, pewna siebie i silna - trzymaj się ich, bo to Ci się przyda.
Są na świecie ludzie, którzy na laktacji się znają i nawet dzielą się tą wiedzą za darmo w internetach (main star to oczywiście Hafija, u niej na blogu możesz zweryfikować każdy news o laktacji i zawsze podaje źródła - w przeciwieństwie do pani sąsiadki;>). Są też na świecie matki, które karmią lub karmiły piersią i wiedzą, jakie to wspaniałe przeżycie i chętnie Cię wesprą i pocieszą. Możesz je znaleźć na grupach na Facebook'u (Karmienie piersią, Karmiąca cyce na ulice), na forach (polecam forum gazeta.pl Karmienie piersią  i Karmienie piersią powyżej roku, na tym pierwszym dyżuruje doradca laktacyjny).

6. Patrz na swoje dziecko.
Możesz pewnego dnia obudzić się i spojrzeć na swoje dziecko i ono już będzie DUŻE. A to, co będziesz pamiętać z tych pierwszych, PIĘKNYCH miesięcy, to tabelki, wagi, wizyty u lekarza, liczenie karmień, zapisywanie czasów karmienia, odciąganie pokarmu, wyparzanie laktatora, liczenie karmień, ważenie, liczenie karmień...  Oczywiście pewne z tych rzeczy warto robić w pierwszych dniach życia, a należy, jeśli mamy jakieś realne problemy z karmieniem (np. dziecko nie umie się zassać, nie przybiera). Ale jeśli masz zdrowe, donoszone dziecko, to do udanego karmienia piersią potrzebne Ci są piersi (mogą być małe i krzywe i obwisłe i jakie tylko chcesz) i dziecko. Naprawdę.

Nie mam laktatora. Miałam przy pierwszym synu, ale jak podrósł, to się nim bawił i zgubił części. Przy pierwszym dziecku liczyłam karmienia bodajże przez miesiąc, dobrze przybierał, to przestałam. Przy drugim synu wzięłam już tak wszystko na żywioł, że jak położna przyszła po kilku dniach i spytał o ilość karmień na dobę, spojrzałam na nią w autentycznym szoku. "No nie wiem, jak jest głodny, to karmię Zapomniałam liczyć." W pierwszych dniach to może i powinnam, ale wiedziałam, że je w każdym razie często, na pewno częściej niż co trzy godziny, więc w sumie po co? A już mierzenie czasu przy piersi zupełnie bez sensu - są autentycznie dzieci, które najadają się w kilka minut, podczas gdy inne potrzebują i 40 minut i godziny  i czasem powisieć na mamie 23 godziny na dobę. Miałam egzemplarz długodystansowy i krótkodystansowy i obaj przybierali praktycznie tak samo.

Popatrz na swoje dziecko. Spójrz, jakie jest piękne. Widziałaś już w życiu coś piękniejszego? Spójrz na swoje dziecko, a mleko popłynie.


7. Akcesoria niekoniecznie.
Powtórzę się. Do karmienia dziecka piersią potrzebne są pierś i dziecko. A Ty masz nawet dwie, możesz sobie zamieniać, jak jedna się zmęczy! Laktator może i może się przydać, ale istnieje też ręczne odciąganie, osobiście uważam za o niebo przyjemniejsze i równie (mało)wydajne. Smoczek? Nigdy przez pierwsze tygodnie. Wiem, że może wydawać się potrzebny, ale już drugie moje dziecko dorasta bez smoczka. Pierś na żądanie zwykle załatwia sprawę. Dziecko zatkane smoczkiem nie gulga sobie, nie pcha rączek do buzi, nie, no nie robi mnóstwa rzeczy, które małe dziecko ma robić, żeby się rozwijać. Plus ssie kawałek gumy ZAMIAST twojej piersi, więc nie stymuluje produkcji mleka - może być źródłem problemów z ilością pokarmu. Polecam za to chustę, wolne ręce, potrzeba bliskości i bycia noszonym zaspokojona:)